W dniach 19 – 20 czerwca 2013 roku uczniowie, absolwenci, rodzice oraz nauczyciele Publicznej Szkoły Podstawowej im. Bohaterów Leśnej Placówki AK „Mrowisko” w Knurowcu wybrali się na długo wyczekiwaną wycieczkę autokarową nad morze. Dzień był ciepły, droga długa, ale nikomu nie dłużyła się. Po sześciu godzinach wszyscy stanęliśmy nad pięknym falującym lekko Morzem Bałtyckim w Jantarze. Pilot wycieczki – pani Maria Zmitrowicz – przedstawiła kilka ciekawostek dotyczących miejscowości, w której przebywaliśmy. Jantar to wieś położona w województwie pomorskim, w powiecie nowodworskim, w gminie Stegna na pograniczu Mierzei Wiślanej i Żuław Wiślanych. Wieś na szlaku Żuławskiej Kolei Dojazdowej. Leży pomiędzy Mikoszewem a Stegną. Przez te obszary przechodził niegdyś szlak bursztynowy. W delcie Wisły już przed tysiącami lat, pojawiali się kupcy, poszukujący jantaru - bursztynów. Tam się kończył słynny szlak Bursztynowy. Plaża w Jantarze powitała nas ciepłym piaskiem. Słońce miło opalało nasze blade ciała, ale zanim zanurzyliśmy pierwszy raz stopy w morskiej fali, uczestniczyliśmy w spotkaniu z rybakiem – panem Zbigniewem Pyrą. Była to empiryczna nauka o rzemiośle rybaka. Rybak zajmujący się tym fachem z dziada pradziada ciekawie opowiadał o swojej pracy, wyglądzie i przeznaczeniu łodzi rybackich, zaprezentował się w stroju rybackim – niepowtarzalnym zresztą i oryginalnym. W dalszej części zapoznał wszystkich z wyglądem niektórych gatunków ryb łowionych w Bałtyku, przedstawił zwierzęta i ptaki, które można spotkać w morzu podczas połowów. Byliśmy także świadkami w jaki sposób łódź rybacka przy pomocy dalby dostaje się na wodę. Spotkanie było bardzo zajmujące, lecz gdy się skończyło dzieci i dorośli z wielką frajdą zanurzyli stopy w morskiej toni, najbardziej odważni a było ich niemało skorzystali z okazji i po raz pierwszy w tym roku wykąpali się. Kolejnym etapem naszej eskapady było spotkanie w gospodarstwie ekologicznym Petera i Magdaleny Vanhooferów. Pasieka u Strusi to niezwykłe miejsce na trasie wojewódzkiej prowadzącej wzdłuż Mierzei Wiślanej. To duma Petera Vanhoofa, Belga, który od kilkunastu lat mieszka w Polsce. W swojej pasiece przygotowuje doskonałej jakości, unikatowe miody, m.in. rzepakowy, wielokwiatowy, kremowany miód z propolisem lub pyłkiem czy cynamonowy. Wszystko wykonane w pełni ekologicznie. Mogliśmy przyjrzeć się procesowi produkcji miodu, spróbować i kupić pyszne produkty regionalnej pasieki. Oryginalna wystawa i ciekawe filmy o życiu pszczół również stały się naszym udziałem. Byliśmy tylko odrobinę zawiedzeni gdyż nie mogliśmy obserwować pszczół zza szklanego ula. To nie wszystko. Oprócz pszczół w gospodarstwie hodowane są również strusie. Te olbrzymie ptaki doskonale czują się na Żuławach. Pani Magdalena przybliżyła uczestnikom wycieczki bardzo wiele ciekawostek na temat życia strusi. Każdy uczestnik miał też możliwość nakarmienia tych gigantów, a odważnych wśród dzieci nie brakowało. Było to wielce pouczające spotkanie i na pewno niezapomniane. Dostarczyło wielu nowych wiadomości i umiejętności. Zbliżał się podwieczorek kiedy dotarliśmy na miejsce zakwaterowania. Sztutowo – bo to było miejsce naszego odpoczynku to duża wieś położona w województwie pomorskim, w powiecie nowodworskim, w gminie Sztutowo na obszarze Żuław Wiślanych. Wieś jest siedzibą sołectwa Sztutowo w którego skład wchodzi również miejscowość Grochowo Drugie. Sztutowo jest miejscowością letniskową wykorzystującą położenie między Zatoką Gdańską a Zalewem Wiślanym. We wsi znajdują się dwa przystanki Żuławskiej Kolei Dojazdowej. Po zakwaterowaniu i pysznej obiadokolacji wszyscy mieli jeszcze dużo siły by odwiedzić miejscową plażę. Choć droga była długa nikt się nie zniechęcał i nie poddawał. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć morze w pięknej wieczornej scenerii. Było również kilku śmiałków którzy skorzystali z możliwości i moczyli nogi. Radości było również i tym razem co niemiara. Po powrocie na boisku tuż przy pensjonacie dzieci miały jeszcze siły by pograć w piłkę nożną. Opiekunowie byli już tylko kibicami. Kolejny dzień powitał nas przepiękną słoneczną pogodą. Wszyscy z nowymi siłami, wielką radością oraz ciekawością czekaliśmy, co przyniesie dzień. Pierwszym przystankiem w czwartkowy poranek była Krynica Morska – miasto i gmina w województwie pomorskim, w powiecie nowodworskim, na Mierzei Wiślanej, między Zatoką Gdańską a Zalewem Wiślanym. Miejscowość turystyczna z portem rybacko - jachtowym i letnim kąpieliskiem morskim. Ciekawostką jest to iż według danych z grudnia 2012 roku miasto Krynica Morska jest gminą o najmniejszej liczbie mieszkańców w Polsce. Mieliśmy okazję by zachwycać się pięknym usytuowaniem miasta, ale zwiedzaliśmy latarnię morską. Od przewodnika dowiedzieliśmy się, że latarnia morska w Krynicy Morskiej (wówczas 500 m od miejscowości) została oddana do użytku 1 maja 1895 roku. Wieżę zbudował rzemieślnik z Elbląga - Edward Stach, na jej szczycie umieszczono latarnię z aparatem Frasnela. Emitował on serię błysków. Wysokość uśredniona wydm i wzniesień Mierzei Wiślanej wynosi 20 - 25 metrów. Miejsce ustawienia latarni umożliwiło dotarcie jej błysków do odległych miejsc zatoki Gdańskiej jak i brzegów Zalewu Wiślanego. Wygląd latarni zmieniła niestety II wojna światowa. Z końcem wojny została ona doszczętnie zniszczona przez wycofujące się wojska niemieckie. 6 długich lat czekała Krynica Morska na wybudowanie nowej latarni. W tym okresie ruch morski (nocny) był znacznie utrudniony. Nowa latarnia Krynicy Morskiej została uruchomiona 25 sierpnia 1951 roku. Została zbudowana z betonowych bloków w formie stożkowej wieży o średnicy 6 metrów u dołu i 4,5 metrów przy szczycie. Całkowita wysokość latarni wynosi 26,5 metra. Światło emitują 2 żarówki o mocy 1000 W / 220V każda, wraz z cylindrycznymi soczewkami z dwupozycyjnym zmieniaczem. Ważnym elementem jest również to iż w latach 1957 - 1997 latarnia morska spełniała także funkcję radiolatarni, wysyłając w eter sygnał rozpoznawczy według alfabetu Morse'a oznakowany "KM". W 1996 roku wykonano jej remont. Cała wieża została pomalowana kolorem czerwonym, przy dobrej pogodzie widać ją z kilku mil morskich. Latarnia została usytuowana w północno wschodniej części miasta obok ruin starej, zburzonej przez żołnierzy III rzeszy. Ze względu na ciekawe usytuowanie geograficzne z latarni można podziwiać piękne widoki z każdej strony dlatego też jest znakomitym punktem widokowym i cieszy się ogromną popularnością. Z góry widać prawdziwy fenomen Mierzei Wiślanej - zalew i morze - to wszystko oddziela tylko las i troszkę ziemi... Widok dosłownie zapiera dech w piersi. By w pełni wykorzystać czas wycieczkowy odwiedziliśmy jeszcze plażę w Kątach Rybackich. Miejscowość jest położona na zachodnim brzegu Zalewu Wiślanego i w niewielkiej odległości wybrzeża morskiego. Plaża bogata była w piękne różnokształtne muszelki, które z ochotą wszyscy zbierali. Młodsi mieli czas by w końcu zbudować coś z piasku, inni z wielką frajdą zażywali kąpieli także słonecznej jeszcze inni porostu spacerowali brzegiem plaży mocząc ochoczo stopy. Nieopodal plaży znajduje się Rezerwat Kormoranów i Czapli Siwej. W Kątach Rybackich został on utworzony w 1957 roku na powierzchni 10,8 ha w celu ochrony miejsc lęgowych kormorana czarnego i czapli siwej. Znajduje się w części Parku Krajobrazowego Mierzeja Wiślana. Jest to największa kolonia lęgowa kormoranów w Polsce i jedna z największych w Europie. Ptaki te mają tu znakomite warunki bytowania: nie posiadają praktycznie żadnych naturalnych wrogów, a wody Zalewu Wiślanego oraz zatoki do niedawna obfite były w pożywienie. Sprawiło to, że ptaki znacznie się rozmnożyły i rozprzestrzeniły, stając się udręką dla rybaków i leśników. Jak duże spustoszenie w środowisku sieją kormorany można przekonać się odwiedzając rezerwat: są to hektary zniszczonego, wypalonego przez ich odchody lasu. Kormoran jest bardzo ciekawym stworzeniem: doskonale lata, pływa i nurkuje. Potrafi zanurzyć się do głębokości 20 metrów i przebywać pod wodą nawet do dwóch minut. Dorosły kormoran zjada około 0,5 kg ryb dziennie. Gniazda zakłada w koronach sosnowych drzew. Na zimę odlatuje na zachód, na mierzeję wraca w marcu. Takie ciekawostki na długo pozostaną w naszej pamięci. Z dużym żalem w czwartkowe popołudnie żegnaliśmy nadmorski krajobraz. Przed nami była długa droga powrotna, poczęstunek w Mac Donald’s oraz duża tęsknota za domem i rodzicami. Wszystko przebiegło bezproblemowo i wieczorem wytęsknieni rodzice witali swych stęsknionych maluchów. To był wspaniały wyjazd, który na długo pozostawi ślad w naszej pamięci.
Organizator Beata Szupiluk